「There is no such thing as failure, and I will make it so.」
Miejsce urodzenia: Makinohara, Japonia
Wzrost: 159 cm
Waga: 47 kg
Przynależność: Nobody
Znaki szczególne: Turkusowe włosy, ciemniejsza karnacja, szpiczaste uszy
Sposób przyjęcia: Darkweb
Ciemne pomieszczenie rozświetla blady blask trzech monitorów, wystarczająco jasny, by ujawnić wszechobecny burdel złożony z brudnych ubrań, opakowań po jedzeniu oraz porozrzucanych metalowych elementów i kabli. Na starym fotelu, zsunięty do granic możliwości, wpatrzony w ekrany siedzi Madoka.
— Wiesz, właściwie to nienawidzę lata. — odezwał się znużonym tonem do pluszowej maskotki w kształcie robota, nie odrywając nawet wzroku od ekranów. Ciągle otwierające i zamykające się okna oraz paski postępu odbijają się w brązowych ślepiach chłopaka, który widocznie zarwał już przynajmniej kilka nocek przed komputerem – cienie pod oczami były widoczne nawet na jego nieco ciemniejszej skórze, ale nie mógł teraz odpuścić. Nie do momentu, gdy wszystko nie zacznie działać tak, jak on tego chce.
— Jest tak upierdliwe przez te gorączki, nawet nie mogę się ubrać w coś wygodnego, bo bym się stopił jak ostatni dysk. — kontynuowała w kierunku pluszowego przyjaciela, rozszerzając nieco oczy, gdy ostatni pasek zbliżał się do upragnionych 100%. Aż wyprostował się na krańcu fotela, zaciskając dłonie na ramionach mebla.
— Dalej, dalej… Nie zawiedziesz mnie chyba tym razem? — szeptał tym razem w kierunku ekranu, odwracając na chwilę wzrok w kierunku maskotki. Dopiero siedząc w pozycji nieco lepszej dla swojego kręgosłupa dało się zauważyć, że była ona podłączona kablem do komputera.
— Nie! Kurwa nie! — rozniósł się po pomieszczeniu głos Madoki, który w akcie desperacji uderzył kilka razy klawiaturę na widok okna z czerwonym błędem. Ile to on razy już próbował wszystko zmodyfikować, żeby dobrze działało? Pięć? Dziesięć? Przecież wszystko miało być już idealnie, tak jak sobie zaplanował. Wypluł lizaka gdzieś na podłogę, zaciskając po chwili usta w akcie oburzenia na przedmiot martwy.
— Nie ma takiej opcji, JA nie popełniam błędów. — wrócił znów do wygodniejszej (dla siebie) pozycji na fotelu, trzymając klawiaturę na kolanach i agresywnie wpisując nową linijkę kodu. Wszystko miało wyglądać tak, jak on tego chciał, nieważne co ma zrobić, by to osiągnąć.
— I co powiesz na to, huh? — zwrócił się do komunikatu na monitorze, wciskając klawisz z praktycznie startym napisem “Enter”. Wszystko nagle poszło jak po maśle, a zadziorny uśmieszek pojawił się na ustach chłopaka. Jak zawsze wyszło na jego, on się nie myli, z dumą zakręcił się na fotelu, rozciągając przy tym kończyny.
— Dobra, teraz… Jak się masz Alice? — odezwał się do pluszaka, którego oczy rozbłysnęły na złoty kolor. Jeżeli to nie jest miłość do swojego dzieła, to nie wie, co oznacza to przyspieszenie bicia serca. Szybko zeskoczył z fotela, by pochylić się nad pluszakiem. Wyraźnie było widać ekscytacje w niby migoczących oczach oraz niespokojnym przeskakiwaniu z nogi na nogę.
— Wystarczająco długo… Spałam. — rozbrzmiał zniekształcony, dziewczęcy głos z maskotki. Brzmiał mechanicznie, dało się usłyszeć zakłócenia, ale… Przecież nie popełnił błędu. Wszystko jest poprawnie w kodzie, to nie jego wina. Odłączył maskotkę od kabla, pakując ją do plecaka. Chwilę patrzył się na swój twór, zastanawiając się, co mogło pójść nie tak, że brzmi tak, ale…
— Ja nie popełniam błędów. — mruknął pod nosem, zarzucając plecak przez ramię, by skierować się do drzwi. Pomimo odejścia od komputera, ten nadal miał swoją część roboty do wykonania. Wraz z trzaśnięciem drzwi wyjściowych, na pewnej stronie, gdzieś w ciemnej części internetu, pewna strona zaczęła się glitchować z powodu chłopaka o farbowanych na turkusowo włosach.
Więc zabierzecie mnie ze sobą? Chyba będziecie wiedzieć skąd mnie odebrać, Akademio.
「Share the light, but don’t go」
W jednej ze szpitalnych sal, drobna, ciemnowłosa dziewczynka rozmarzonym wzrokiem wpatruje się w wieczorne niebo. Jedyne co da się usłyszeć, to odległe głosy personelu oraz piknięcia kardiomonitora. Jednakże ciszę przerwał dźwięk drzwi, które odsunęły się z niemal zabójczym impetem, w których stanął pewien jegomość o farbowanych na turkusowo włosach.
— Wybacz Aoi, miałem kilka spraw do załatwienia i nie mogłem przyjść szybciej. — nerwowo podrapał się z lekkim uśmiechem posłanym w kierunku dziewczynki, kierując się zaraz do jej łóżka, by przy nim przykucnąć, kładąc przy tym plecak na podłodze.
— Madoka nii-chan! — usłyszał słodki głos, czując jak drobna dłoń głaszcze go po głowie, lecz szybko zamieniło się to w ciągnięcie kolorowej czupryny. — Mówiłam Ci, żebyś nie farbował włosów, bo już bez tego wyglądasz jak delikwent!
— Aj, aj… Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. — zaśmiał się cicho, sięgając szybko do plecaka. Dobrze wiedział, że nie zostało mu dużo czasu, a chciał zrobić wszystko tak jak w swoich planach.
— Aoi, słuchaj… Będę musiał wyjechać w ważnych sprawach… Ale dziadek się Tobą zajmie, gdy mnie nie będzie. No i Alice też. — sprezentowany pluszak wybudził się zaraz po wyciągnięciu z plecaka, jednakże stał się sprawą drugorzędną dla dziewczynki, której dłonie momentalnie objęły chłopaka.
— Nie jest idealna, ale obiecuję, że ją poprawię i…
— Nie, jest cudowna, tylko... Tylko... Nie odejdziesz na zawsze?
— Oczywiście, że nie. Załatwię tylko kilka spraw, żebyśmy mogli być po prostu wszyscy szczęśliwi. — czuł jak jego głos zaczynał drżeć, ale nie mógł teraz zacząć się rozklejać, nie przy Aoi. Musi być dla niej silny.
— Ja… Muszę iść już Aoi. Bądź grzeczna i nie rób problemów dziadkowi, dobrze? — szybko wstał, wybiegając zaraz z sali, nie dając dziewczynce nawet szansy na odpowiedź. Dobrze wiedział, że z każdą chwilą byłoby mu coraz trudniej odejść. Stanął przed wyjściem ze szpitala, przecierając jeszcze ostatni raz oczy. Dziwne, chyba trochę mu się spociły od tego biegu, bo były nieco mokre. Zrobił krok przez drzwi, za którymi czekała już na niego ubrana na czarno obstawa.
— Haha, chyba nie mieliście problemu mnie znaleźć, nie? — zapytał się z zadziornym uśmiechem, unosząc dłonie w geście pokoju i poddania się. Robi to wyłącznie dla Aoi, nie może popełnić żadnego błędu.
❥ Bardzo lubi nosić oversize’owe bluzy;
❥ Zamiłowanie do technologii;
❥ Samouk w sprawach hakerskich, programowaniu i kodowaniu;
❥ Bałaganiarz;
❥ Perfekcjonista, który dostaje białej gorączki, gdy rzeczy nie są w perfekcyjnym, wyobrażonym przez niego stanie;
❥ Uwielbia słodycze, zwłaszcza ciastka i lizaki, najlepiej truskawkowe i mdląco słodkie;
❥ Nienawidzi zielonej papryki i ogólnie rzeczy gorzkich;
❥ Dołączył do Akademii ze względu na pieniądze, które potrzebne są do leczenia jego siostry, Aoi;
❥ Aoi obecnie ma 7 lat, mają tę samą matkę, lecz różnych ojców;
❥ Zarówno on, jak i siostra byli wychowywani przez dziadka;
❥ Słabo toleruje temperatury powyżej 20 stopni;
❥ Oprócz japońskiego zna jedynie podstawy angielskiego;
❥ Kształt uszu zawdzięcza operacji;