bo kiedy braknie wilków, wilkami będą psy
Miejsce urodzenia: Dōgojima, Japonia
Wzrost: 177 cm
Waga: 77 kg
Przynależność: Brutes
Znaki szczególne: Charakterystyczna, podłużna blizna na nosie, pooperacyjna blizna na lewym nadgarstku.
Sposób przyjęcia: Porwanie
Kundel to przede wszystkim posłuszny pies.
Agresywny, brutalny i niemający żadnych zahamowań. Szczuty od niepamiętnych czasów, pozbawiony akceptacji, której tak bardzo pragnął, nie cofnie się przed niczym, by ją zdobyć. Jest jak pech, który tylko czeka, by się komuś przytrafić, jak widmo podążające krok w krok za wybraną osobą.
Potrzeba bycia przydatnym, przynależenia gdziekolwiek pchnęła go w kierunku policyjnego munduru. Nadal traktowany jak obcy, jak intruz, pchał się wszędzie tam, gdzie reszta jego oddziału niekoniecznie chciała czy mogła. Nadużywanie siły, przekraczanie uprawnień, coraz bardziej powiększająca się kolekcja nagan wpisanych w kartotekę.
Wystarczył rozkaz.
Rzucona bez słowa wyjaśnień teczka dokumentów zwykle była nagrodą. Ta była jednak bezceremonialnym ciosem prosto w twarz. Kilka spisanych naprędce zeznań, pośpiesznie dołączone akta innej sprawy, wrzucone luzem zdjęcia, znane mu nazwisko. Nazwisko, które powinno widnieć jedynie pośród podpisów zamykających sprawę, zaraz obok jego. Nie jako dołączony do akt raport o kolejnym zaginięciu.
Na miejscu nie było zwłok, nie było tego jedynego powodu, który pozwoliłby się poddać i odpuścić. Odnaleziono tylko krew i służbową broń, a po kilku tygodniach kundel odnalazł i ich.
Piekielna chęć udowodnienia swojej wartości czy nieopuszczająca go nigdy nadzieja - trudno powiedzieć co sprawiło, że nie wezwał reszty. Jeżeli zastanawiał się, skąd w poprzednim miejscu było tyle krwi, tu miał odpowiedź. Walczyli, żeby zabić.
Ostatnim, co zapamiętał był dźwięk pękającej kości nosa, choć w tamtym momencie mógłby przysiąc, że to była jego czaszka, gdy do jego twarzy zbliżył się kij bejsbolowy. Nie zdążył nawet nacieszyć się agonalnym charczeniem gościa, którego udało mu się powalić.
Oni zabrali mu kogoś, on również pozbawił ich towarzysza. Nie wpadł jednak na to, że jeszcze nie umrze, jeszcze się ocknie, a co gorsza - postanowią nim zastąpić swojego człowieka.
» Pseudonim Kundel przylgnął do niego już w dzieciństwie, bowiem Jirō tak nie do końca miał skośne oczy i już na pierwszy rzut oka, mimo wiecznym zaprzeczeniom jego matki, było widać, że nie jest czystej krwi Japończykiem. Sytuacji nie poprawiał fakt, że tożsamość jego ojca nie była znana.
» Pracował w Wydziale Poszukiwania i Identyfikacji Osób Zaginionych, do końca kariery zatrzymując się w stopniu porucznika przez wieczne opóźnianie jego awansu przez przełożonych.
» Kilka razy zetknął się już ze sprawami zaginięć młodych osób, w które zamieszana mogła być Akademia, jednak nigdy wcześniej nie natrafił na żaden konkretny trop.
» Jego życie to praca, praca i jeszcze raz praca. Kocha rywalizację i strzelectwo, co chętnie łączył, biorąc udział we wszelkiego rodzaju zawodach strzeleckich. Był jedyną osobą w całym wydziale, której ślepia świeciły się na samo wspomnienie jakichkolwiek zawodów taktycznych czy torów przeszkód.
» Miał krótki romans ze wspinaczką i grą w baseball, ale niestety praca jak zwykle okazała się ważniejsza. Odskocznie, które mu pozostały, można policzyć na palcach jednej dłoni. Survival, czytanie (oczywiście kryminałów), gra w karty i dokarmianie wszystkich okolicznych kotów.
» Uwielbia jeść. Dobrze i dużo, choć pierwsza opcja czasem nie wydaje się wymagana. Często inni traktują go jak żywy śmietnik, pozwalając, by wyżerał ich jedzenie, którego sami nie mogą już zmęczyć.
|
|