Przydzielony pokój. Dobre sobie. Rozejrzała się w pierwszej chwili gdzie była. Dwa łóżka, całkiem ładnie tutaj...do tego na jednym z nich jakaś maskotka. Usiadła na łóżku (tak, tak właśnie tam gdzie maskotka) po czym ujęła ją w dłonie oglądając.
- Co kurde...
Mruknęła pod nosem odkładając pluszaka. Spojrzała przez okno i skrzywiła się nieco, zupełnie obce miejsce, obce strony. Szlag by to trafił! Żałowała, że nie miała komu skopać dupy za to, że tutaj trafiła. Nie dostała żadnych odpowiedzi, na żadne pytanie. Jedyne co usłyszała "ucieczka grozi śmiercią, witaj w Akademii". Bum i tyle, radź sobie sama! No kurde serio?! Nie miała w sumie nic, nawet ciuchów na zmianę. Porwana tak jak stała czyli...w dżinsach i bluzeczce na ramiączkach bo kuźwa z klubu zapomniała zabrać ze sobą nakrycia wierzchniego nawalona w cztery litery. Ale zobacz...jak szybko przyszło jej wytrzeźwieć! Nawet zapomniała, że jeszcze dobrą godzinę, może dwie temu łoiła ile wlazło. Podeszła do drzwi zastanawiając się, czego może się spodziewać za nimi.
Gdziekolwiek leżała prawda, Valerie wcale nie spieszyła się z wtargnięciem do pokoju. Prawdę mówiąc to skradała się od połowu korytarza, by ostatecznie delikatnie zerknąć do środeczka. Jeśli chcieć zagłębić się w jej myśli, modlitwy o kogoś cywilizowanego przeważały nad wszystkim innym.
- Wygląda całkiem normalnie...
Jak na potencjalną psychopatkę, czyli mniej więcej tak jak co drugi uczeń.
- Nie ma żadnego imienia, miś to po prostu miś - odezwała się, nie do końca płynnym japońskim, z wyraźnie europejskim akcentem, konkretnie francuskim. Widziała całą krótką zabawę z maskotką... wróć, JEJ MASKOTKĄ. Niby głupia zabawka, a jednak pozwalała zasnąć spokojnie w tym domu wariatów. Trochę łez już rzecz pochłonęła, więc jak by nie patrzeć, przedmiot zaklepany.
- Nie wyglądasz mi na kogoś, kto zapłacił fortunę, byle móc się tu uczyć... - dodała po chwili, przyglądając się badawczo dziewczynie. Czego by o niej nie mówić, nie wyglądała na taką, co defekowała złotem. Może to rzadki okaz ofiary losu, tak jak ona sama?
- Ciekawe jak masz na imię...
Mruknęła pod nosem i wówczas usłyszała głos. Delikatny, łamiącym się Japońskim. Odwróciła się i lekko przekrzywiła głowę do pionu. Odłożyła misia i lekko się uśmiechnęła.
- Twój? Wybacz, nie wiedziałam.
Dodała zaraz podnosząc się z miejsca i siadając na drugim łóżku.
- To...Twój pokój?
Zapytała by dziewczyna nie pomyślała, że wparowała tutaj od tak, dla zabawy.
- Powiedzieli mi, że dzielę go z inną osobą...
Dodała nieco niepewnie nie wiedząc jak się zachować. Słysząc jej słowa uniosła brew. Zapłacić...nie, ona by w życiu nie płaciła za to miejsce, nie ma mowy! Jeszcze czego. Wolałaby teraz być na kacu w swoim pokoju z mruczącą nad uchem babcią, która obudziłaby ją wiadrem zimnej wody a nie fundowała jej porwania i zamknięcia w jakimś dziwnym miejscu.
- Bo nie płaciłam...jacyś goście zgarnęli mnie spod klubu kilka godzin temu...
Przyznała przyglądając się uważnie dziewczynie w drzwiach.
- Nie gryzę...siadaj jeśli masz chęci...
|
|