Wszystko sprowadzało się do kilku prostych faktów. Po pierwsze, wszystko odbywało się w szkole szkolącej zabójców. Po drugie, część z uczniów opierało swoje taktyki na tężyźnie fizycznej. Trzy, część z uczniów to dziewczyny. Nie trzeba mieć ponad 200 IQ żeby szybko połączyć kropki i wywnioskować, że istniało dość spore prawdopodobieństwo, że jedna - jeżeli nie więcej - takich zabójczyń-amatorek zechce nieco popracować nad sobą. A pływanie było jedną z opcji, by to uczynić. Teraz należy dodać do tego specyfikę ubioru, w jakim większość uprawiałoby tę aktywność i można być prawie pewnym, że Masamune nie przepuści okazji, żeby czegoś takiego doświadczyć dla własnych, prymitywnych potrzeb.
Bohater zupełnie odrzucił fakt, że na placówce znajdowały się co najmniej dwa baseny, co dodawało do jego planu element losowości. Szczegóły, szczegóły.
Wystarczyło się tylko przebrać w czarne spodenki do pływania, zabrać ze sobą kilka innych potrzebnych rzeczy i co mogło pójść nie tak?
- Genialny pomysł Masamune. - pogratulował sam sobie, pół-żartem pół-serio, dryfując bezwładnie na plecach w wodzie.
Choć wszystkie elementy układanki pasowały do siebie jak ulał, tak wszystkie zmienne okazały się nie sprzyjać bohaterowi. Bo jak się okazuje, zaistnienie dogodnych mu scenariuszy na basenie było równie - jeżeli, rzeczywiście, nie mniej - prawdopodobne, jak zaistnienie tych bardziej neutralnych. O niekorzystnych lepiej nie wspominać.
I tak oto czarnowłosy skończył tutaj sam jak palec. Jako, że w każdej sytuacji wolał wyciągnąć choć minimum korzyści, to postanowił, mimo wszystko, sobie jednak popływać. W samotności. I może trochę pocierpieć w duchu nad tym, że RNGesus znowu postanowił się od niego odwrócić, zamiast przybić żółwika. Może innym razem.
Dzisiaj na zajęciach bujała jednak w obłokach, nie mogąc się skupić, zwłaszcza na tym, co najistotniejsze. Zwłaszcza ów jej stan ujawniał się głównie na zajęciach w szkole. W sumie, z takimi tematami była zaznajomiona, nie można powiedzieć inaczej, lubiła te wszystkie przedmioty. W każdym z nich potrafiła dostrzec coś naprawdę ciekawego. Zawsze słuchała z zaangażowaniem.
Ale nie dzisiaj.
Dlatego potem uznała, że chce jakoś pożytecznie spędzić resztę dnia. I padło na pływanie. Nie była świetną pływaczką, ba, prawie w ogóle nie umiała pływać. Jednakże nie myślała racjonalnie, a przynajmniej teraz. Była radosna, to prawda, acz ta cała radość, no cóż, nie wyklucza w żaden ze sposobów wcześniej podanego powodu.
Ale pomińmy podobne rozważania. Po wyszykowaniu się przekroczyła próg pływalni. Przez jakiś czas okrążała piechotą basen, aż w końcu westchnęła głęboko. W końcu odważyła się i zeszła powoli po drabince do wody. Na początku nie mogła złapać oddechu, walczyła o niego, a to wszystko przez tak niską temperaturę panującą w basenie.
Pech chciał, że przez przypadek weszła w najgłębszą część, gdzie nie można było dotknąć stopami podłoża. I wpadła w panikę, zaczęła nerwowo ruszać wszystkimi kończynami swojego malutkiego ciała.
-Pomocy! – krzyknęła.
Tak. Ona po prostu się topiła.
Zapewne oddawałby się błogiemu nicnierobieniu i żył w nieświadomości o obecności innych osób na basenie, gdyby jedna z nich nie okazała się dość hałaśliwa. Naturalnym odruchem w takiej sytuacji - jeśli jest się osobą choć minimalnie ludzką - byłoby natychmiastowe rozeznanie w sytuacji i próba udzielenia pomocy. Jeśli nie samemu, to przez znalezienie kogoś do tego zdolnego w bliskiej okolicy. Niestety Akahoshiemu trudno było myśleć w ten sposób. Nie dlatego, że dalej był w letargu spowodowanym swoją małą porażką. Po prostu jako zabójca, uczący się w szkole zabójców, wśród innych zabójców, podchodził do tego typu sytuacji z innej strony.
Westchnął i leniwie odwrócił się na brzuch, zaczynając teraz aktywniej starać utrzymać głowę nad poziomem wody. Słysząc wołanie o pomoc poczuł się bardziej zażenowany, niż zaniepokojony. Dla pewności jeszcze rozejrzał się wokół. Być może doszło do sytuacji, gdzie jedna osoba wrzuciła drugą do wody. Niestety czarnowłosy nie zauważył w okolicy żadnego, potencjalnego sprawcy, więc odrzucił tę opcję. Wtedy jednak go natchnęło: a co jeśli coś się stanie pozornie topiącej się osobie? Istniała szansa, że odpowiedzialność spadnie na Masamune, który był jedyną, inną osobą na basenie w czasie całego zajścia. Pal licho jakby dostał ochrzan, że nie udzielił pomocy. Gorzej, że mógłby zostać uznany za winowajcę. Westchnął jeszcze raz, choć dalej się uśmiechał. Nie mógł narzekać teraz na nudę, ale preferowałby inną formę aktywności, niż ratowanie swoich czterech liter przed byciem potencjalnie uznanym winnym śmierci kogoś z Akademii Umbrella.
Czarnowłosy podpłynął do poszkodowanej. Nawet nie miał jak się jej bliżej przyjrzeć od spienionej wody wytwarzanej przez miotającą się niewiastę. Mimo wszystko był jednak czujny. Żeby samemu nie stać się ofiarą.
- Proponuję najpierw się uspokoić. Jak nie będziesz mieć siły po tej szamotaninie, to na pewno pójdziesz na dno - odezwał się nadzwyczaj spokojnie, acz nieco głośniej, by przebić się przez głośne pluski wywoływane przez dziewczynę.
Wciąż średnio widziało mu się konkretniejsze pomaganie. Do czasu, aż przez głowę nie przejdzie mu myśl, że mógłby na tym w pewien sposób skorzystać. Bo jakby złapał bidulkę nie tam, gdzie powinien, pod pretekstem pomagania jej, to raczej nikt nie miałby mu tego za złe, prawda?
...prawda?
|
|