Słuchał dalej i kiedy słuchanie to doprowadziło go do wzmianki o możliwości szybszego opuszczeniu apelu, jeszcze raz spojrzał na puszkę. Może powód nie należał do najbardziej błyskotliwych — i tak też sam uważał — ale nie sądził jednocześnie, by wydarzenie to miało szybko dobiec końca (zważywszy na słowa samego dyrektora), tak samo jak nie uważał, by wyniósł z niego coś wystarczająco wartościowego. Skoro więc sami dawali taką możliwość, nie musiało być to równoznaczne z pokazaniem po sobie jakiejkolwiek ignorancji — a to byłoby czymś, co by go przed tym powstrzymało.
Spojrzał na Ramirez, która wyrwała się do rzutu, a następnie upadła. Po tym przeniósł wzrok na Dianę i skinął głową w stronę leżącej kobiety, coby jej pomogła. Sam podniósł rękę na znak chęci wzięcia udziału w tym całym specyficznym przedstawieniu; błędem jednak, jaki popełnił, było położenie puszki zaraz przy nodze.
Nie nastawiał się na złapanie piłki. Miał już przed sobą pokaz rzutu i widział, z jaką prędkością leciała — większą szansę widział więc w jej uniknięciu, ale kiedy co do czego doszło, stanął na puszce i stracił równowagę. Piłka trafiła go w brzuch, powodując rozległy ból. Zgiął się w pół, jedną ręką próbując przytrzymać się kolana, a drugą przykładając do brzucha. Przez chwilę nie mógł wziąć wdechu, ale kiedy tylko mu się to udało, poczuł nadciągające mdłości.
Schylił się po zgniecioną, na nieszczęście też dziurawą puszkę, i odszedł na bok, w kierunku nieprzytomnej Latynoski. Gdyby miał podsumować swoją porażkę: nigdy nie wiesz, kiedy obudzi się w tobie bezmyślność.
'k100' : 50
Chętnie skomentowałby, jak staruszek ostentacyjnie wspomina o niekompetencji zebranych tutaj uczniów, prawie jakby sam chciał podbić sobie tym ego. W tym aspekcie bohater pewnie nie byłby wcale taki lepszy, stąd sobie darował podejmowanie tego tematu. Po co kocioł miał przygadywać garnkowi?
Masamune obrócił się na pięcie w kierunku mównicy. Wciąż miał na twarzy lekki, zadziorny uśmiech, który po chwili nieco złagodniał. Wzruszył ramionami na znak uległości i braku chęci na podjęcie wyzwania. Swoje pięć minut, które trwało kilkanaście sekund, już dostał i został spostrzeżony przynajmniej przez większość obecnych na sali uczniów. Nie musiał się więcej wygłupiać. Może dlatego, że wierzył w umiejętności mężczyzny i zamiast dać się ośmieszyć, wybrał neutralne wyjście z sytuacji przez niepodnoszenie rękawicy? Albo swoim zachowaniem chciał rzeczywiście zaznaczyć, jak bezsensowne to wyzwanie było, bo jawnie faworyzowało mężczyznę i służyło głównie dla udowodnienia jego autorytetu? A może, zgodnie ze słowami Sun Tzu, Akahoshi chciał stworzyć pozory bycia słabym, by ukryć przed wszystkimi swoją silę? Bohater znał na to odpowiedź. Inni musieli sami do niej dość. Niekoniecznie do tej poprawnej.
Akahoshi był zdecydowanie bardziej zainteresowany przedstawieniem obecnych nauczycieli, niż próbami "odważnych" uczniów z wygraniem zakładu dyrektora. A już szczególnie, kiedy mowa było o Koizumi Itsuko. I raczej osób znających bohatera ten szczegół by mocno nie zdziwił. I chyba aktorstwo stanie się jego ulubionym przedmiotem. Jeśli charakter nauczycielki tego nie spieprzy. A sprawa szkolenia w walce bronią białą, niestety, pozostawała na chwilę obecną enigmą. Oby jednak szybko rozszyfrowaną.
Masamune darował sobie robić cokolwiek szczególnego. Po prostu czekał, aż w końcu, oficjalnie, dane mu będzie opuścić tę salę, skoro niby dowiedział się już wszystkiego czego powinien, a reszty dowie się już w trakcie. Poza wejściem w interakcję z innymi uczniami, jeżeli Ci będą mieli taką potrzebę, chęci i wykażą się inicjatywą, nie widział powodu, żeby tutaj zostawać. No chyba, że dyrektorowi znowu się coś ważnego przypomni, może tym razem coś bardziej interesującego dla bohatera.
Widząc, że potencjalny zysk jest znacznie przewyższający od straty, z kamienną posturą na twarzy ściągnął okulary chowając je do mahoniowego futerału, po czym podniósł rękę i udał się w kierunku środka sali podnosząc rękę do góry. Nie grał nigdy w życiu zbijaka. Jednak wiedział doskonale, że jeśli kiedyś zagra w tą gre, będzie tym co będzie próbował unikać piłki, aż reszta drużyny zbije resztę. Będąc w pełnej gotowości popatrzył na swojego przeciwnika, po czym odskoczył na lewo, gdy piłka znalazła się w powietrzu. Czuł, jak piłka przelatuje tuż pod nim i jest bliski jej uniknięcia. Jednak nie zauważył drewnianej odluzowanej deski, która sprawiła, że Masashi wręcz upadł na piłkę.
Przeklnął w duchu udając się z powrotem na swoje miejsce. Poruszanie sprawiało mu drobne trudności, jednak większym problemem były lekkie mdłości, które zaczęły go dopadać. Pocieszał się tym, że za jakiś czas wróci do dormitorium i zaparzy sobie herbaty miętowej. Pytałem tylko, kiedy to nastąpi?
'k100' : 72
Kto też powiedział, że nie zostanie przez dyrektora zapamiętany każdy kto zechce wyjść? Jak już Ximene miała podpaść to raczej robiąc coś bardziej ciekawego i szalonego zarazem. Choć na pierwszy rzut oka szybsze opuszczenie sali mogło wydawać się dla wielu kuszące. Meksykance również ta myśl nawet przebiegła przez głowę. W końcu butelka rumu czekająca na nią w pokoju była ciekawsza niż marnowanie czasu tutaj.
Cóż, została jednak zmuszona do szybkiej zmiany zdania, kiedy pełna entuzjazmu Wenezuelka zgłosiła się, tylko po by chwilę później oberwać piłką i runąć jak długa. Cóż Ximene zdecydowanie nie chciała podzielić tego losu, zrezygnowała więc ze zgłaszania się. Zamiast tego pomogła Dianie przenieść nieprzytomną Ramirez i podtrzymywała ją, jednocześnie przypatrując się wymienianym po kolei nauczycielom. Zdecydowanie ciekawił ją nieobecny jeszcze nauczyciel zielarstwa, wszak zgodnie z jej specjalizacją będzie to ważny dla niej przedmiot. Nie pozostało nic poza czekaniem, aż to się skończy, nie miała bowiem żadnych pytań, chciała tylko jak najszybciej jak to możliwe przenieść Ramirez na jej łóżko, gdzie zapewne czeka ją bolena pobudka.
Zafascynowana bliznami dyrektora nawet nie zauważyła, iż podeszła do niej ta sama dziewczyna, jakiej wcześniej poświęciła swoją uwagę. Dee leniwie zdjęła swoje spojrzenie z mężczyzny, a potem przeniosła je na fioletowowłosą. Skłamałaby, gdyby stwierdziła, że filuterny humor nieznajomej jej się nie udzielił, ale zanim zdążyła uścisnąć dłoń Misako oraz odpowiedzieć w podobnym tonie, ta przygryzła płatek jej ucha. Heidi otworzyła szerzej oczy i wzdrygnęła się, chcąc jasno pokazać, że ten dotyk nie był pożądany. Zalała ją złość, iż ktoś miał czelność naruszyć jej prywatną przestrzeń. Była hipokrytką, nie szanowała granic innych ludzi, ale ogarniała ją niesamowita irytacja, gdy padała ofiarą podobnego zachowania. Zamiast złapać wystawioną w jej stronę dłoń, ręka Hei przesunęła się nieco dalej. Następnie chwyciła mocno Misako za nadgarstek i pociągnęła dziewczynę nieco w swoją stronę. – Mamusia cię nie nauczyła, aby trzymać ząbki przy sobie? W takim tempie bardzo szybko możesz je stracić, a tego byśmy nie chcieli, hm? – Przez całą wypowiedź długie paznokcie Heidi wbijały się w delikatną skórę rozmówczyni. Czarnowłosa patrzyła na nową znajomą z góry, co ułatwiała znaczna różnica w ich wzroście, hamując wszystkie niewypowiedziane seksistowskie komentarze charakterystycznym złośliwym uśmiechem. Była sfrustrowana; czuła silną potrzebę, żeby obniżyć pewność siebie Misako, zranić ego i pozostawić ją z wątpliwościami, dotyczącymi jej atrakcyjności oraz podejścia do seksualności. Po raz kolejny nie kontrolowała swojej złości, robiąc z sytuacji większy problem niż on w rzeczywistości był. Przecież od początku była zainteresowana fioletowowłosą, więc czemu nadal nie potrafiła stłumić agresji i przyjąć oferty? Czyżby czuła się upokorzona, będąc tak obscenicznie podrywaną, a może brakowało jej kontroli, którą zawsze posiadała w podobnych sytuacjach? Istniała też możliwość, że kiedy miała podane wszystko jak na tacy, po prostu traciła apetyt.
Przypomniawszy sobie, że są otoczone przez grupę uczniów i nauczycieli, puściła rękę Shirahary, pozostawiając wokół jej nadgarstka ślady jak po cierniowej bransoletce. – Heidi – rzuciła od niechcenia, zdając sobie sprawę, że były w trakcie zapoznawania się. Wzięła głęboki wdech i spojrzała na to, co się dzieje za plecami Misako. Jakimś cudem w trakcie ich krótkiej wymiany słów, dyrektor zdążył ustanowić dziwaczne wyzwanie. Dee nigdzie się nie śpieszyło, ale chętnie przeniosła spojrzenie na osoby, które się zgłosiły, kompletnie ignorując swoją wcześniejszą rozmówczynię. Z przyjemnością patrzyła na nieudane próby uniknięcia piłki, krzywiąc się za każdym razem, gdy ktoś dostał w głowę albo brzuch.
- Cierpliwość to cnota. - A tę wolała zachować.
Żeby nie marnować cudzego czasu, jedynie skinęła głową, po otrzymaniu odpowiedzi. Specjalizacja to swoją droga, lecz kółka dodatkowe... obie jej połówki będą musiały przemyśleć, gdzie najlepiej byłoby się zapakować. Drobiazg na okres po pierwszych zajęciach z przedstawionymi instruktorami, zapewne żeby uzupełnić wiedzę z najbardziej przydatnego w ścieżce zawodowej kierunku. W teorii najmocniej powinna liczyć na speca od broni i sztuki zabijania, lecz estetyka była bardzo ważna, zaś panicz od przeszywającego spojrzenia niemalże sprowokował reakcję z przegryzieniem dolnej wargi. Wedle francuskiego kanonu, znalazłby się w kategorii "bloody handsome".
- Dobra szczyle, możecie wracać do swoich zajęć, albo robić to tam wam się żywnie podoba. Wasza sprawa, ważne tylko byście zdawali sobie sprawę z ewentualnych konsekwencji. - Kiedy skończył mówić, przed dyrektorem nagle pojawiło się pełno dymu przez który nic nie było widać. Kiedy dym opadł dyrektora, jak i kadry nauczycielskiej już nie było.
Macie wolną rękę. Możecie robić co chcecie i iść gdzie chcecie. Niech się rozpocznie pierwszy zabójczy rok szkolny.
Za udział w mini evencie każdy z was otrzymuje 2PU
Dee zainteresował brak odwzajemnienia agresji oraz częściowe przyznanie się do błędu. Nie wiedziała, dlaczego Misako nadal była zainteresowana kontynuowaniem swojego przedstawienia. Heidi nie mogła narzekać, patrząc na flirciarskie zachowanie z ciekawością. Pierwszy raz spotkała się z tak upartą osobą, zazwyczaj potrafiła odstraszyć delikwentów w pierwszych pięciu minutach spotkania. Może dziewczynie brakowało instynktu samozachowawczego? Niemniej jednak, czarnowłosa nie zamierzała nad tym ubolewać. – Nienormalny wypad? Brzmi ciekawie. – Hei odgarnęła włosy z ramienia i jeszcze raz spojrzała za fioletowowłosą, aby upewnić się czy rzeczywiście dramatyczne wyjście dyrektora zawierało dym i teatralne zniknięcie ze sceny. Pokręciła głową, a potem skupiła całą uwagę na nowej znajomej. Możliwe, że wypad, o którym wspomniała mógł być ciekawym elementem dzisiejszego dnia i dobrą odskocznią od tego, co się wydarzyło na apelu. Istniała też opcja, iż Misako chce wywabić Dee z bezpiecznego miejsca oraz dać nauczkę za zranienie jej. Oba scenariusze brzmiały ciekawie. – To gdzie miałybyśmy pójść? – spytała, opierając prawą dłoń na biodrze i rozglądając się po sali, patrząc jak inni uczniowie ją opuszczają.
- To zależy co uważasz za nienormalny wypad. Bo na przykład wypad w którym kończymy w łóżku i całą noc uprawiamy seks uznałabym za udany wypad, ale czy nienormalny? No nie całkiem. - Zakręciła ponętnie biodrami, a na samą myśl o takim wypadzie zaczynała czuć wilgoć w kroczu. Jednak biorąc pod uwagę że Heidi usilnie ukrywała to że też by tego chciała to musiała wybrać drugą w jej rozumowaniu najlepszą opcję na spędzenie wieczoru, czyli bar i drinki jej własnej roboty. - No ale skoro opcja numer jeden raczej nie wchodzi w grę, a przynajmniej nie na tym etapie, to proponuje bar na mieście gdzie przygotuje ci zajebistego drinka. A przyznam nieskromnie że robię najlepsze. I nie są to moje słowa. - Jeśli chodziło o przygotowywanie drinków to miała do tego nawet większą pewność siebie niż do własnych atutów. Jeszcze jej się nie przytrafiło żeby komuś nie pasował drink który przygotowała. Oczywiście to nie było tak że nikt nigdy nie próbował podburzyć jej pewności siebie. Jednak ona była pewna swego więc nawet jeśli ktoś mówił że drink był ohydny to się śmiałą i mówiła że ohydnego drinka to ona może dopiero zrobić.
- No to chodźmy. - Ruszyła jako pierwsza w stronę wyjścia wyraźnie kręcąc tyłkiem przy każdym kroku a także dyskretnie podnosząc z tyłu spódniczkę tak by Heidi mogła się lepiej przyjrzeć jej nogom. Miejscami, gdzie nie było innych gapiów podnosiła ją nawet wyżej by mogła zobaczyć kawałek jej krągłego tyłka.
z/t oboje --> Bar "Złoty Jeleń"
|
|