Life is a game, I will win it.
Miejsce urodzenia: Helsinki, Finladia
Wzrost: 173cm
Waga: 59kg
Przynależność: Bookwoorm
Sposób przyjęcia: pasażer na gapę
Jej pierwsze lata nie były burzliwe, ciężkie, jakkolwiek wyróżniające się. Od samego początku była bardzo chorowitym dzieckiem, a ojciec, Elijah, był bardzo przewrażliwiony na jej punkcie. Skakał wokół, uchylał jej nieba, spełniał zachcianki, robił wszystko co chciała. Problem był taki, że Heaven nie chciała nic. Zwykle siedziała cicho, patrzyła w ścianę, rozmyślała. To była jej rozrywka. Nie chciała bawić się z dziećmi, nie chciała zabawek, nie chciała rysować, ćwiczyć, grać na instrumentach, chodzić na balet albo zumbę, choć to wszystko było jej proponowane, a nawet wpychane do rąk. Nie rozmawiała z nikim - z rówieśnikami, rodzicami, czy nawet ludźmi na ulicy. Buzię otwierała przy posiłkach, tylko i wyłącznie.
Pierwsze klasy w podstawówce wspomina… bezbarwnie. Nie miała znajomych, nie rozmawiała z nauczycielkami, pomimo że te z pretensjami latały do rodziców, dawały złe stopnie za brak aktywności, krzyczały, próbowały zmusić ją do gadania. Heaven niestety była nieugięta, zawsze, odpowiadała jedynie prostymi frazami typu “tak”, “nie”, “po co”, “nie chcę”. Pełne zdanie było zupełną rzadkością. Cieszyła się także wielką popularnością, w końcu tatuś w… rządzie? albo gdzieś na ważnej pozycji, nie wiedziała dokładnie, nigdy nie chciał jej powiedzieć. To była tajemnica i wyraźna granica, której w domu nie można było przekraczać. Mając rodzica na wysokim stanowisku szybko zdobywało się wielką sławę i uwielbienie, jednak w jej przypadku równie szybko została uznana za dziwaczkę, a wszyscy ‘znajomi’ znikali jeden po drugim, jak pękające bańki.
Pod koniec podstawówki, jak i przez całą szkołę średnią zaczęły się wyzwiska i docinki nie tylko ze względu na jej odmienne zachowanie, ale także… och, no tak, pornografia. Dopiero w okresie swojego dorastania dowiedziała się, że jej mama była huczną gwiazdą pornograficzną. Dawno co prawda, w momencie, gdy zaciążyła na planie jednego z jej niesamowitych filmów, porzuciła zupełnie kwitnącą karierę na rzecz dziecka. I teraz dopiero wszystko zaczęło się układać. To, dlaczego jej wysoko postawiony tatuś (haha, niebiologiczny jak się okazało) ukrywał fakt, że był w związku, w dodatku długoletnim! To, że nigdzie nigdy nie wychodził z swoją partnerką, że ich kontakt ograniczał się do czterech ścian i dachu, a poza byli sobie jak obcy. To dlatego też zabroniono jej mówić gdziekolwiek o mamie, a w razie czego mówić zmyślone imię, w dokumentach ucznia także miała kogoś zupełnie innego za matkę. Czy to przypadkiem nielegalne? Nie bardzo ją to obchodziło.
W Heaven jednak coś się obudziło. Widząc dookoła śmiejące, parszywe mordy swoich rówieśników obok dupy jej matki, coś się obudziło. Jej zupełny brak pokazywania emocji, jej wycofanie i cisza zastąpiła obojętność i gniew. Nagle zaczęła mówić. Ha, dużo mówiła, co jej ślina na język przyniosła. Czasem wyzywała swoją mamę za to co zrobiła na forum klasy, mówiła o sobie, czasem krzyczała, przestała ukrywać swoje emocje, informacje o sobie. Nagle wszyscy dowiedzieli się kim jest, pomimo, że przez całe swoje życie nic nigdy o sobie nic nie powiedziała. Przestała ignorować wyzwiska w swoją stronę, a na takie odpowiadała własnymi wyzwiskami, manipulacją, męczeniem psychicznym. Oczywiście nie długo, dalej była grzeczną i mądrą dziewczynką która nikomu nie chciała zrobić krzywdy. A nawet jeśli, to taką drobną, tak żeby po prostu ukłuć szpileczką.
Zmiana Heaven przerosła jej matkę, która chwilowo była sam na sam z córką. Ojciec wyjechał, jak zawsze, nawet nie wiadomo gdzie. Sophie nie potrafiła sobie poradzić, nie potrafiła z nią rozmawiać, więc co zrobiła? Olała temat. Nie odpowiadała na skargi od strony szkoły, nie interesowała się życiem czarnowłosej. A Heaven widząc tak wielki samopas, nie zaprzestała tego co robiła, niektórych doprowadzając do mocnego płaczu po nocach i strachu przyjścia do szkoły. Ale! To tylko pojedyncze przypadki.
Można powiedzieć, że chciała się zbuntować. Chciała zemsty na matce, przez którą to wszystko się stało. To przez przeszłość Sophie Heaven taka była, to przez nią tak wyglądała jej szkoła, jej relacje z innymi. Pewnego dnia więc… uciekła. Wepchała cokolwiek jej szafa wypluła do plecaka, spakowała tyle ile się dało, wzięła… 100 dolców? Mniej? Nie wiedziała dokładnie. Zgarnęła swoją ukochaną poduszkę i pobiegła przed siebie. Brała stopy, jeździła komunikacją, chodziła, chodziła, aż doszła do… portu. Nie zastanawiała się długo gdzie ją wywiezie, czy zostanie złapana, czy pójdzie do więzienia, czy spotka ją jakaś kara jeśli zostanie złapana. Wsiadła na pokład, żegnając się z Finladią. I miała nadzieję, że żegnała się na zawsze.
- Jej matka nadając to imię najprawdopodobniej chciała prosić o wybaczenie jej grzechów. Haha.
- Nigdy nie chciała bliższych relacji z kimkolwiek. Nawet teraz nie bardzo widzi jej się posiadanie super paczki przyjaciół.
- Po trafieniu na wyspę i dostania ultimatum - szkoła albo śmierć, wybrała to pierwsze z dużym wahaniem. Przez doświadczenia z poprzedniej szkoły w pierwszej chwili wolała umrzeć, niż przeżywać to jeszcze raz.
- Ma problemy z agresją i kiedy nie ma na kim się wyżyć, wyżywa się na samej sobie. Na przykład waląc się w twarz.
- Mówi o swoim życiu na prawo i lewo, co jest zupełnym przeciwieńśtwem tego, kim była kiedyś - cichą dziewczyną, o której nikt nie wiedział zupełnie nic.
- Interesuje się produkcją narkotyków, choć wcześniej nie miała z tym nic wspólnego.
- Nigdy nie lubiła zwierząt, ale jeśli już musiałaby wybrać to ulubione, byłby to kot.
- Ma nazwisko po tacie.
|
|