Devotion inspires bravery. Bravery inspires sacrifice. Sacrifice leads to death. So feel free to kill yourself.
Miejsce urodzenia: Nantes, Francja
Wzrost: 174 cm
Waga: 72 kg
Przynależność: Brutes
Znaki szczególne: srebrno-białe włosy
Sposób przyjęcia: łup wojenny
Zakaszlał, a na jego zegarku pojawiły się plamy krwi.
Wiedział, że jego życie dobiegało końca i możliwość zachowania sprawności fizycznej zależała od napompowania się pewną mało popularną mieszanką dragów, choć i te ostatnio działały coraz słabiej. Dlatego przyjął ostatni w swoim życiu kontrakt, ten z gatunku niemożliwych do zrealizowania, zabójstwa najbardziej nieuchwytnego dowódcy wojskowego armii USA. On udowodnił wszystkim, iż mylili się i to srogo, facet był śmiertelny. Przesłane zdjęcie z przestrzeloną na wylot głową było tego dowodem. Poprzednicy planowali dodatkowo drogę ucieczki i dlatego każdy z nich poległ. Akceptacja faktu, że jest to misja samobójcza, i stosowne pod tym kątem przygotowania okazały się jedyną słuszną koncepcją.
- Cel wyeliminowany. Bez odbioru.
Ci po drugiej stronie wiedzieli co to oznacza, Lanius także. To cholerne podziemie będzie grobowcem jego i kilkudziesięciu żołdaków, których miał zamiar zabrać ze sobą na tamta stronę.
Nie czekał na rozstrzelanie i szybko zaskoczył grupkę posłaną na zwiad, wycinając ich do nogi przy użyciu ostrzy. Kolejni mieli niewiele więcej szczęścia, aż w końcu wytoczono "cięższe działa". Walki z jednym cholernym intruzem przeciągnęły się do wieczora i dopiero szczęśliwa seria z karabinu szturmowego uziemiła go skutecznie.
- Obiekt do przejęcia? - zagadał jeden z dwójki mężczyzn, chcąc zabić czas przed dokonaniem przejęcia konkretnej nastolatki.
- Francuska małolata... Valerie Dela-coś-tam. Przeciętna średniozamożna rodzina, jedynaczka, raczej dobre wyniki w nauce i normalne relacje z rówieśnikami. Bez większych problemów wychowawczych i dziwacznych przypadłości. Przeciętna do bólu. Za to, zdaniem Raskolnikowa, wyniki badań jej główki dobrze rokują na rzecz tego ich nowego projektu. - kompan odparł i wzruszył ramionami, nie będąc zainteresowany pogawędką.
Jak przystało na szeregowców od pospolitej roboty, nie mieli pojęcia o wielu rzeczach. Akademia Umbrella nie była jedyną placówką zajmującą się szkoleniem zabójców, na świecie szybko pojawiły się podobne projekty, z mniejszymi lub większymi innowacjami. Wariant rosyjski był o tyle wyrafinowany, iż usiłował zabawić się w boga i przywrócić dawne legendy do życia. Z tego powodu zbierali absolutnie wszystkie informacje, niezależnie od formy, związane z najznamienitszymi asasynami i innymi siepaczami, znanymi w odpowiednich kręgach: wspomnienia, dzienniki, nagrania z miejsc zbrodni, schematy na których opierali swoje działania itd. Na ich podstawie tworzyli bazę danych dla eksperymentalnego programu, który wspomagany odpowiednimi substancjami odurzającymi i sztuczkami psychologicznymi (hipnoza, manipulacja itd.) miałby wypalić w umyśle ofiary odpowiedni wzorzec zachowań… połączony z bezwzględnym posłuszeństwem. Innymi słowy, chodziło o przemianę przeciętnego człowieka w maszynę do zabijania, wpajając wiedzę i umiejętności nabyte przez innych (najczęściej martwych) morderców. Tak przynajmniej brzmiała teoria, gdyż pierwsza partia ochotników udowodniła, iż tylko niewielki procent populacji byłby w stanie przetrwać taką terapię.
- Całkiem ładna. Szkoda, że i z jej głowy zrobią papkę...
- Nie… NIE…! - Na zmianę krzyczała, łkała i próbowała wyrwać się z więzów za wszelką cenę, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że jej nadgarstki zaczynały krwawić. To był jakiś koszmar; nieśmieszny żart; nie mogła przecież tak skończyć. To niedorzeczne, to… to…
- Jak już wspominałem, Panno Delacour, wszelkie obliczenia wskazują na to, że tobie się uda. Co prawda ta procedura zajmie co najmniej pół roku, lecz zapewniam ze szczerego serca, będzie bezbolesna. To powinno być niczym więcej jak powolnym zapadnięciem w sen i nim nadejdzie faza druga… - tłumaczył, powoli i z ekscytacją, delikatnie ubarwiając pewne fakty. O ile proces przemodelowania jestestwa Valerie teoretycznie byłby połowicznie pozbawiony bólu, tak dostosowanie możliwości ciała do konkretnych zachowań z pewnością będzie drogą przez mękę. Zmieszczenie dziesiątek lat praktyki w kilkuletnim treningu będzie wymagać wielu poświęceń.
- To już lepiej od razu mnie zabij!
- Zabić? Ciebie? Czy ja wyglądam na mordercę? Nie, to ty będziesz odbierać życie innym - odparł i zgrabnie przeskoczył do aparatury. - Nie traćmy czasu i zacznijmy od razu. Oto Lanius, może nie wygląda najlepiej, lecz wiele zyskuje przy bliższym poznaniu. Lepiej do niego przywyknij, gdyż niebawem nim się staniesz, z paroma różnicami których raczej nie będziemy już korygować - otarł łzę wzruszenia i przystąpił do pierwszej fazy skomplikowanego procesu wypalania nowej osobowości w ludzkim umyśle.
Wkrótce agonalne krzyki Valerie było słychać na obszarze całego piętra kompleksu.
- Co ty wyprawiasz? Masz mnie chronić! Keyword: leviathan! Key… arghhh- nie dała mu dokończyć i błyskawicznie wbiła Doktorkowi nóż w bebechy, po czym wykonała cięcie i wyszarpała z wnętrza flaków ostrze. Eksperymenty mają to do siebie, że od czasu do czasu coś może pójść nie tak. W tej sytuacji na implementację słów bezpieczeństwa było zdecydowanie za wcześnie. Choć Valerie chciała być w pełni posłuszna, jej druga połowa sprzeciwiła się i wymusiła działanie.
- Nie jestem twoim niewolnikiem - warknęła, patrząc na osuwające się na ziemię zwłoki. Z chęcią zabawiłaby się dłużej ale wiedziała, że lepszej okazji do ucieczki nie dostanie.
[…]
- Zabezpieczyć wszelką dokumentację, zgrać dane z dysków i podłożyć ładunki, za godzinę to miejsce obróci się w stertę gruzów. Niedobitków pochowamy żywcem, z jednym wyjątkiem - zabójca wskazał na nieprzytomną dziewczynę. - Jak na swój wiek, rozłożyła tutejszą straż pierwszorzędnie. Naszych również poturbowała, na szczęście bez strat. Jakim cudem i dlaczego, tym zajmą się nasi mózgowcy. - dodał. Dziecko, które zmasakrowało łącznie siedmiu żołnierzy, natychmiast wzbudziło ciekawość przedstawiciela Umbrelli i dlatego potraktowali je sowitą dawką środka usypiającego.
[…]
- Co…? Gdzie ja jestem?
- Shhh, to długa historia...- odparła nieznajoma, pilnująca łupu.
[…]
- … tak więc masz wybór. Możesz zakończyć to tu i teraz, żadnych rozterek, nigdy więcej bólu. Alternatywą jest świeży start, zaś przyszłość będzie zależeć wyłącznie od ciebie. Tak czy inaczej, tamta Valerie Delacour umrze. Czy odrodzi się z niczym feniks z popiołów?. Przemyśl to dobrze - rzekła, po czym położyła na stole rewolwer z jednym pociskiem i wyszła z pokoju.
[…]
Białowłosa opuściła pokój.
- Mądra decyzja, moje dziecko. A teraz powiedz mi, jak masz na imię? - spytał nieznajomy.
- Lanius - odparła ta, którą do niedawna zwano Valerie. Nie miała pewności, dlaczego akurat tak. To było pierwszym co przyszło jej do głowy, choć podskórnie przeczuwała, że za tym zlepkiem liter stało coś więcej. Co dokładnie, o tym miała przekonać się w najbliższej przyszłości.
- Łup wojenny - w przeciwieństwie do większości porwanych, którzy nawet nie mogli stawiać oporu, ona miała okazję powalczyć z wysłannikami Umbrelli. Pomimo zostania pochwyconą, napsuła im nieco krwi. Nie została wcześniej wytypowana i do Akademii trafiła przez przypadek, zabrano ją z konkurencyjnej placówki, podczas jej likwidacji.
- Jej rodzimym językiem jest francuski, zaś dodatkowym angielski. Japońskiego zaczęła uczyć się dopiero po przybyciu do Akademii, co w praktyce daje jej bardzo krótki staż.
- Jeśli wierzyć wróżbom, dorośnięcie do metra osiemdziesięciu nie byłoby niczym nieprawdopodobnym. Nie stroniła od aktywności fizycznych i dlatego jej waga nie jest równoznaczna z odkładającym się sadełkiem.
- Jeszcze przed przybyciem na Wyspę pobiła nie jeden rekord w Beat Saber.
- Uważana jest za przedstawicielkę Brutes z jednego prostego powodu, ostatnia osoba która chciała zrobić z niej ofiarę, na swoje nieszczęście wywołała gorszą połówkę Valerie na światło dzienne. Efektem było posłanie cwaniaczka do szpitala, połamanego.
- Weapons of choice - małpuje oryginalnego Laniusa: smg i ostrza. Nie ma przekonania do strzelb i od biedy zgarnęłaby wyłącznie obrzyna.
- Niemalże uosobienie świętości! Chlanie i palenie fajek to jedne z wielu grzeszków, których nigdy nie popełniła. To, że ma krew na rękach, przecież nikt nie jest idealny.
|
|