W takim razie czemu postanowił udać się na dach? Bez większego powodu, jeżeli miałby na to odpowiedzieć. Jakby się nad tym zastanowić chwilę dłużej, to można byłoby uznać, że kogoś takiego jak Shoguna instynktownie ciągnęło do wysoko usytuowanych miejsc, by pomimo swojego niespecjalnego wzrostu móc patrzeć na wszystkich z góry. Robienie tego dosłownie dawało mu tylko zdawkową satysfakcję. Wolałby to uskuteczniać w bardziej przysłowiowy sposób, ale będąc w pełni świadomym swojej wyższości wobec kogoś. Wyższości niezwiązanej ze wzrostem. Na bezrybiu i rak ryba, więc skoro jakiejkolwiek, podobnej uciechy nie mógł odnaleźć normalnie, tak lepiej byłoby się zadowolić nawet taką szczątkową, minimalną, ale pewną.
Choć n miejsce Masamune zjawił się ze swoim klasycznym uśmieszkiem na ustach, to po kilku krokach ten zniknął na chwilę, a sam bohater był o krok od zaliczenia facepalma. Uśmiechnął się, tym razem głupkowato, i westchnął. Mógł przynajmniej zabrać ze sobą jakieś bento, albo kanapki. Byłoby to bardziej odpowiednie dla tego miejsca, a tak to pozostał z pustymi rękami. Co z tego, że nie był nawet głodny. To przecież klasyk, by główny bohater, unikający kontaktu z innymi - nawet jeśli w tym wypadku nie było to prawdą - pożywiał się samotnie na dachu swojej szkoły. Kolejny kicz niezaliczony.
Niestety dużo opcji mu nie pozostało, więc żeby po prostu się stąd od razu nie ulatniać i by nadać przybyciu tutaj jakiegokolwiek, najmniejszego, być może nawet głupiego sensu, Akashi postanowił sobie najzwyczajniej w świecie odpocząć. Wolnym krokiem podszedł więc do jednej z ławek i się rozłożył na całej jej długości, na plecach, dłonie wsuwając sobie pod głowę. Przerwał jednak na moment, by wyciągnąć spod siebie marynarkę i położyć ją sobie, niekoniecznie jako okrycie, na nogach i brzuchu. Zaryzykował nawet i zamknął oczy, choć szczerze wątpił, że uda mu się zasnąć. Nie chciał.
Wyszła na dach, odpalając długiego, cienkiego papierosa. Zaciągnęła się, czując jak dym wypełnia jej płuca, po czym spokojnie odchodzi wypuszczany na świeże powietrze. Niedługo zajęło jej zauważenie jego mościa, który postanowił rozwalić się na całej powierzchni jednej z ławek. Pech chciał, że była to jej jedna, jedyna ulubiona ławka, więc musiała się delikwenta pozbyć. - E ty, piękna panienko. Nie za wygodnie? - podeszła, uśmiechając się krótko. Nie trudno było pomylić nieznajomego z urodziwą dziewczyną, a że swoim wyglądem naprawdę przykuwał uwagę, można powiedzieć że podeszła do niego nie tylko dlatego, że zabrał jej własność, ale i z czystej ciekawości. Od kogoś w końcu trzeba było zacząć, a Masamune wydawał się dobrym trafem. To znaczy, to się jeszcze okaże.
Akahoshi zupełnie ignorował wszelakie znaki, jak charakterystyczne dźwięki, które jednoznacznie wskazywały, że nie był już jedyną osobą okupującą dach. Nikomu nie wadził. Brał jednak pod uwagę fakt, że jak mu się w końcu znudzi takie leżenie, to będzie miał alternatywę na sposób spędzania tutaj czasu. Potencjalnie z kimś. A tak nie zawracał sobie głowy niczym innym, tylko odpoczynkiem.
Do czasu, aż ktoś inny postanowił mu w tym trochę poprzeszkadzać. Choć ciężko powiedzieć, czy bohater uznał to za "przeszkadzanie".
Na twarzy Shoguna, który wciąż miał zamknięte oczy, pojawił się uśmiech, gdy usłyszał słowa nieznajomej. Powinien być bardziej zły, że znowu pomylono go z dziewczyną. Ale skoro dostał z tego powodu komplement od innej przedstawicielki płci pięknej, to nie miał zamiaru się gniewać. Ani trochę. Nawet go trochę bardziej bolał fakt, że będzie musiał wyprowadzić nieznajomą z błędu.
- Jeszcze nie tak bardzo, bo moja głowa nie leży na Twoich kolanach - odpowiedział leniwie i otworzył jedno oko, którego natychmiast celował w kierunku czarnowłosej.
Prawie przeklął w duchu, że jednak, mimo wszystko, zasnął na tej ławce i musiał właśnie śnić. I pewnie by już się nie powstrzymał przed przeklinaniem samego siebie, gdyby nieznajoma rzeczywiście postanowiła posłużyć mu swoimi nogami dla stworzenia drugiej najwygodniejszej poduszki, jaką może sobie wymarzyć mężczyzna. O pierwszej nie było raczej mowy. Obraz papierosa był jednak swoistą weryfikacją, że Masamune nie stracił kontaktu z rzeczywistością. I chyba też fakt, że dziewczyna nie była ubrana w bikini.
- I chyba jedyną panienkę, którą możesz tutaj zachwalać, jesteś wyłącznie Ty. Jeżeli więc nie możesz przyjąć własnego komplementu dla siebie, to bardzo chętnie Ci go zacytuję - zaproponował z nutką rozbawienia w głosie - Nawet nie będę musiał w sumie cytować, tylko mówić za siebie.
Czyżby znowu miało się okazać, że godne jego uwagi zajęcie samo go odnalazło? A może tym razem szczęście Masamune okaże się dziwką, a on klientem bez portfela?
- Uważaj, bo ci jeszcze te oczy wypłyną - prychnęła rozbawiona, widząc jak momentalnie oczy czarnowłosego wręcz lśnią na jej widok. Zaciągnęła się papierosowym dymem ponownie, kiedy do jej uszu dotarł głos, jak się okazało, chłopaka. Niezłe rozpoczęcie znajomości, jedna pomyliła płeć na samym wstępie, drugi zaczął sobie wyobrażać ich w bliższej relacji fizycznej. Rewelacyjnie.
- No to słucham. Nie powtarzaj tylko słowo z słowo, bo cię pozwę o prawa autorskie - zastrzegła, przybierając poważny i pewny siebie głos. Oczywiście żartowała, ale nie pozwoli by okazja na usłyszenie parę miłych słówek uciekły jej gdzieś bokiem. Zwłaszcza, że panem recytującym miał być ktoś, kto pomimo swojej bijącej na wszystkie strony kobiecości wyglądał... dobrze. - I zwijaj się z ławki!
|
|